poniedziałek, 24 sierpnia 2015

INWENTARYZACJA czyli PARAPETÓWKA on line cz. 2

Jestem :), miałam wrócić zaraz...., ale wyszłam ... chyba na taras ... he, he, he
Odkąd tu mieszkamy czujemy się jak ... na wakacjach: zimowych, wiosennych i letnich - nie było jeszcze jesiennych, ale te wkrótce nastaną :).
 Rano jedziemy do pracy, a potem wracamy "do domku na prerii" i czujemy się jak na wypoczynku.... codziennie na tarasie.... nawet nie wchodzimy do domu drzwiami wejściowymi tylko przez taras... Genialna rzecz... i w końcu jest "zrobiony"....
I mój prezent parapetówkowy ma swoje miejsce... na tarasie :)

Jest jeszcze huśtawka w komplecie...., ale o tym później.
Dokończę jeszcze półroczną inwentaryzację....
KUCHNIA w pigułce.... zważywszy, że jest niewielkich rozmiarów :), taki wystarczający aneks kuchenny...







 Tak zwany SALON, jak mówi moja połowa: klubokawiarnia... ze względu na już nieaktualny kolor  ścian - oczywiście w trakcie urlopu zdążyłam popełnić szybką rewitalizację :)
 


 i teraz wygląda tak:


 Jest przede wszystkim jaśniej, jakoś świeżej, czyściej, żeby nie powiedzieć "szarzej":)...
Zmiana naprawdę korzystna, bardziej komponująca z "kuchnią". Jednak to nie wszystko, bo oczekujemy na narożnik... w kolorze?... BLUE :) no przecież że będzie szary!

GANEK, też doczekał się parapetów własnej roboty - mogę się chyba zajmować produkcją parapetów z odzysku....



















Sypialnię i łazienkę prezentowałam w poprzednich postach, a tam się nic nie zmieniło (oprócz pościeli i ręczników :))

Na koniec nasz kot Teodor, każda przyniesiona do domu rzecz musi być przetestowana w charakterze : "pościelili mi..." nawet jak się nie mieszczę, to też się zmieszczę.. - i dlaczego ja też jestem SZARY?.. :)









5 komentarzy:

  1. Nie ma rzeczy niemożliwych, jesteście tego przykładem! Trzeba mieć tylko zacięcie i zakasać rękawy. Naturalnie nie wszystko z nieba leci, są też i koszty, ale powolutku budujecie te swoje niebo na ziemi...
    Kot zaj........y!!! Musi być tam, gdzie jest dom... Bo dom bez kota jest tylko zwykłym mieszkaniem...
    Powodzenia! Będę dalej śledzić Wasze poczynania... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapytam :). Dlaczego blog nazywa sie "po mokrej stronie" ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Bo grunt po tej stronie drogi był kiedyś mokradłami a dookoła tego domu rosły kiedyś pałki i inne typowe dla terenów podmokłych. Co ciekawe teren za nami obniża się a przed nami wnosi się tworząc stromą górkę na której rośnie las.

    OdpowiedzUsuń