środa, 28 sierpnia 2013

Urlop - tak, ale nie od remontu


Zaczęło się tak:
tydzień przed planowanym urlopem zakupiliśmy pompę do studni, aby móc wypróbować okazjonalnie kupiony (całkiem nieplanowany) basen. Ponad 4 h trwało napełnianie - choć i tak nie po brzegi, gdyż teren naszej działki posiada lekki spadek. Niemniej jednak pozbawiliśmy studnię wody, ale na szczęście ubytek przez noc został w sposób naturalny uzupełniony.
Woda była lodowata - jak to ze studni :) Upał sprawił, że już po 3 dniach była "zupa" jak na zamówienie...... Ja to umiem się ustawić :)

Po upalnym tygodniu pracy w temperaturze zbliżonej do temperatury ciała, posiedzenie w "wielkiej wannie" zdawało się nie mieć końca, zwłaszcza, że pora należała do małych bzyczków-krwiopijców i jedynie pod wodą człowiek był bezpieczny.
Po 2 godzinach natura, w postaci marszczenia się skóry; wygoniła nas z tego przybytku jakim był basen.
Nazajutrz moja pociecha zajęła miejscówkę na cały dzień....



 Nawet nasz Teodor znalazł dla siebie miejsce, to tu.....

                                                 to tam....
 harmonijnie wkomponowywał się w otoczenie.....
Nasze "baryłki" pięknieją powstała nawet druga "droga mleczna", która na wiosnę zostanie uzupełniona skalniakami, dlatego każdy ze znajomych ma za zadanie przywieźć nam 1 kamień z miejsca, w którym był i akurat taki znalazł... ciekawe czy coś z tego wyjdzie:)