Odkąd tu mieszkamy czujemy się jak ... na wakacjach: zimowych, wiosennych i letnich - nie było jeszcze jesiennych, ale te wkrótce nastaną :).
Rano jedziemy do pracy, a potem wracamy "do domku na prerii" i czujemy się jak na wypoczynku.... codziennie na tarasie.... nawet nie wchodzimy do domu drzwiami wejściowymi tylko przez taras... Genialna rzecz... i w końcu jest "zrobiony"....
I mój prezent parapetówkowy ma swoje miejsce... na tarasie :)
Jest jeszcze huśtawka w komplecie...., ale o tym później.
Dokończę jeszcze półroczną inwentaryzację....
KUCHNIA w pigułce.... zważywszy, że jest niewielkich rozmiarów :), taki wystarczający aneks kuchenny...
Tak zwany SALON, jak mówi moja połowa: klubokawiarnia... ze względu na już nieaktualny kolor ścian - oczywiście w trakcie urlopu zdążyłam popełnić szybką rewitalizację :)
Zmiana naprawdę korzystna, bardziej komponująca z "kuchnią". Jednak to nie wszystko, bo oczekujemy na narożnik... w kolorze?... BLUE :) no przecież że będzie szary!
GANEK, też doczekał się parapetów własnej roboty - mogę się chyba zajmować produkcją parapetów z odzysku....
Sypialnię i łazienkę prezentowałam w poprzednich postach, a tam się nic nie zmieniło (oprócz pościeli i ręczników :))
Na koniec nasz kot Teodor, każda przyniesiona do domu rzecz musi być przetestowana w charakterze : "pościelili mi..." nawet jak się nie mieszczę, to też się zmieszczę.. - i dlaczego ja też jestem SZARY?.. :)