Okna na poddaszu wstawione, teraz można powiedzieć, że ciepło nie ucieka drzwiami i oknami, o ile + 6 można nazwać "ciepłem" :)
Jasno się zrobiło, może nie będę przesadzać : jaśniej się zrobiło... Jasno to będzie w lecie i jak będą płyty, czyli jeszcze za jakiś czas....
"Nastawiam" się pozytywnie i chyba trochę przesadziłam :)
Jedno okno od zachodu, nad garażem, a drugie od wschodu, nad sypialnią
Na dodatek pierwsza grubsza warstwa wełny już pokryła całe poddasze.
Chociaż niby nie powinna, wełna powodowała nadmierne gwałtowne wypuszczanie powietrza z płuc w celu przeczyszczenia nosa, a gardło tak szczypało, ze ciężko było oddychać. Kichaliśmy jakby nas ktoś jakąś tabaką poczęstował....
Nie wyobrażam sobie ocieplania watą szklaną - brrr...
Czeka nas jeszcze warstwa poprzeczna cieńszej wełny i mocowanie wieszaków
(oczywiście w odwrotnej kolejności), a potem stelaży i płyt. Na poniższym zdjęciu po prawej stronie jest już zaczątek tych prac.
Misterna pajęcza sieć stworzona przez moją drugą połówkę - chyba kilometr sznurka poszło na całe poddasze....