wtorek, 22 października 2013

Dalsze zmagania ze ścianami i sufitem

Wypoziomowane.... wypionowane... amelinnium czekające na zabudowanie....



Może by tak jedną  płytę przykręcić...







 W tym właśnie miejscu "zawiśnie" nasz telewizor, dlatego siedziba kabli musi być dokładnie określona coby wiercąc "trzymacze" tzw. uchwyty mocujące nie pozbawić się źródła wizji, fonii i energii.
 Na wprost tej lokalizacji znajdują się drzwi na werandę, z której to ciepłą porą będziemy oglądać siatkówkę oraz inne przybytki wynalazku pt. ipla
 

 "Blondi" gotowa....
















Trzeba mieć sufit.....

 Oto 2 "narzędzia zbrodni" skonstruowane przez mojego męża, służące podnoszeniu płyt w celu ich montażu do sufitu.
 Nie chce nawet myśleć jak wyglądaliśmy podnosząc ciężką wielką płytę, aby ją zamocować w kuchni.... Tak nas przechylała to w jedną to w drugą stronę, że o mało okna nie rozbiliśmy.
Jak pijane mrówki dźwigające na wietrze wielki liść....


 Ale udało się i sufit jest gotowy.



 Następny etap: "paskowanie" fachowo mówiąc maskowanie połączeń płyt oraz główek wkrętów użytych do ich mocowania za pomocą szpachli. 
Trzeba sobie życie ułatwiać, więc dla mnie jest to "paskowanie".
Kuchnia w paskach....
 
 

 I salon w paskach.....



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz