niedziela, 9 listopada 2014

Łazienka na poddaszu

Trochę :) :) z opóźnieniem- patrząc na datę na zdjęciach :) prezentuję łazienkę na poddaszu.
Wstyd się przyznać, ale całkiem o niej zapomniałam - w sensie blogowym.
Zabieraliśmy się jak do jeża, żeby ją dokończyć, a to z powodów konstrukcyjnych przede wszystkim podłogi. W drewnianym starym domu konstrukcja stropu jest, że tak powiem dosyć lekka i niezbyt statyczna. U nas strop to sufit parteru z desek, a właściwie bardzo grubych i szerokich dech, przestrzeń ok 25 cm przykryta podłogą strychu z takich samych dech co sufit. Wycięcie fragmentu desek, żeby zainstalować w tej przestrzeni rurę kanalizacyjną dodatkowo osłabiło nośność i wzmogło ich ruchomość. Żeby było ciekawiej rura biegnie po przekątnej łazienki, wyzwaniem było też utrzymanie 2% spadku. Co zrobić, żeby się ta konstrukcja nie ruszała??? - jakiś koszmar.
Nie wiem czy dobrze to wytłumaczyłam, bo oczywiście są to dywagacje Blondi na temat podłogi..., bo przecież nie jestem ekspertem, ani fachowcem  - jedynie obserwatorem.... I z tych obserwacji wniosek był taki: brak pomysłu co mamy dać na podłogę i czy nie wpadniemy z nią i klozetem piętro niżej, to by były jaja......,ale o tym  za chwilę.
Na zdjęciu poniżej podłoga "dechowa" została przykryta płytą mdf, żeby była w jednym kawałku i żeby przykryła rurę. Jest też postep prac na ścianie - płytki,  kaloryfer i odczyszczona belka konstrukcji dachu.


Miejsce wypełni lustro - jest to sciana kominowa- mam nadzieję, że nie będzie pękać....
Stwierdziłam, że takie lustro w sklepie będzie kosztowac majątek, więc kupimy u szklarza i przykleimy równo z glazurą. Dla chcących zastosować takie rozwiązanie - jedna uwaga: poproście szklarza o dystanse, zwane przez nas "ciukami" tzn. paski pozostałe po docince tafli. To je, przykleja się do ściany, a potem do nich taflę lustra.






Miejsce pod lustrem wypełni umywalka :):):)
tak za dużo, to go znowu nie ma :)
Wracając do tematu z początku posta;
wklejam to zdjęcie, żeby pokazac miejsce pionu kanalizacyjnego - jest dokładnie pod umywalką.


Po kilku konsultacjach u głównego majstra rodziny wymyśliliśmy sposób "na Alcybiadesa".
Zrobiliśmy betonowy sześcian (30 cm x 30 cm) wokół wystającej ponad podłogę części rury - zdało egzamin rura się nie rusza.
Tymczasowo ściągnęliśmy kaloryfer.
Położyliśmy kratownicę  i wylaliśmy samopoziomującą wylewkę izolując wszystkie szczeliny, aby nie uciekła w dół.

















Zrobiło się nawet stabilnie, położyliśmy płytki, zamontowaliśmy "tron" i kaloryfer wrócił na miejsce.
Był jeszcze epizod z "upiększeniem" ścian bez glazury. Zachciało nam się struktury. Zakupiliśmy malutkie pudełeczko z efektem 3 D - dekoracja miała być w kolorze biało-srebrnym z czerwonymi ziarenkami piasku. Ściany wyglądały jakby pomalowane gnojówką, wieczorem dodatkowo z odbijającymi światło drobinkami .... - więc efekt był naprawdę 3 razy do D...

Dodatkowe zakupy i robota, ale samopoczucie poprawione.





















Lustro na miejscu, można się przeglądać - nawet czyste...:)


Jeszcze drobna kosmetyka czyli przetrzeć płytki z pyłu pofugowego i instalacja kranu.
2 miesiące zeszło na pomieszczenie metr na metr - i jak tu nie wierzyć parafrazując słowa piosenki "im mniej ciebie (powierzchni) tym więcej (roboty), jak to jest możliwe...."


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz