Przyszła pora na "upięknianie" otoczenia na wysokości oczu. Zazwyczaj wychodzi to z różnym skutkiem: raz lepszym raz gorszym, w kżdym razie upiększający zawsze ma nadzieję, że jego wena twórcza jest jedynie słuszna i będzie doceniona....
Moja, natomiast w przypadku przedpokoju zsmakowała w soczystej pomarańczy, a to z powodu aury za oknem.
Oczywiście wyszło jak wyszło- czyli jedynie słusznie :), ale oczy są pocieszone - jak zmieni się aura za oknem może trzeba będzie dokonać aktualizacji.
Jak już tak pojechaliśmy z kolorem do góry, to trzeba było zrobić porządek z podłogą, tzn. ją w końcu położyć.
Było to celowe działanie, żeby oszczędzić siły - potrzebne na sprzątanie oraz materiały - w postaci folii ochronnej.
Przyjemne z pożytecznym...
Nie obyło się bez problemów, bo easy click, jak już wcześniej pisałam nie jest wcale takie izi.... jak większość czynności w naszym domu.
To krzywo, to pióro nie w tą stronę, to skosy i ciężko dociąć, to się niedokładnie kliknęło i szpara powstała - trzeba rozbierać i cała układanka od nowa... i takie tam "rozterki młodego majsterkowicza"....
Piękna podłoga, Ja takiej fajnej nie mam...
OdpowiedzUsuńTo teraz już tylko mebelki pozostało wstawić... Czekam na więcej! :)
Mnóstwo dobrej roboty, a sciany pomarańczowe tez odebrałem jako bardzo optymistyczne :)
OdpowiedzUsuńCzłowiek tak przywykł do tej roboty, że cieżko uwierzyć, że zbliża się ku końcowi ...
OdpowiedzUsuńA nadzieja na docenienie nie zawiodła - dziękuję
Usuń:D
OdpowiedzUsuń