Największa "krzywizna" naszego przybytku - praca jaką wykonał przy nim mój mąż to naprawdę majstersztyk i duma.
Podwiesić sufit do ledwo trzmających się desek, przymocować proste płyty do wypaczonych narożnych drewnianych słupów i zachować kąty.... przyznacie, że trzeba mieć odwagę :)
Udało się nawet wpuścić instalację oświetleniową, co nie zawsze było takie proste i oczywiste w tym domu.
Trochę historii sprzed 2 lat.... i sprzed roku
I trochę przyszłości, wybraliśmy kolor .... i dlaczego był to szary ?:)
Działa..... :)
Jeszcze brakuje parapetów, które są już oczywiście wycięte z desek szalunkowych, ale wymagają oszlifowania i nałożenia lazury i będą wyglądały jak te w sypialni ....:)
Wszystko już prawie gotowe, więc można się wprowadzać... To kiedy parapetówka???
OdpowiedzUsuńAle "prawie" robi różnicę, a nasze "prawie" to szambo.... myślę, że parapetówka zbiegnie się z Andrzejkami - przyjedziesz? zapraszamy
OdpowiedzUsuńOhhh właśnie kończymy remont niemal identycznego ganku. Wejście od boku, 3 okna od frontu i jedno na wprost drzwi 😅 - jak u ciebie. Szukam inspiracji na wnętrze i tak właśnie tutaj trafiłam.
OdpowiedzUsuńU Was już lata od remontu mineły, u mnie też, a ganek czekał aż do wiosny tego roku 🙈
Pozdrawiam Cię serdecznie☺️